Ida Smakosz-Hankiewicz

Obrazy przedstawiające kadry z wielomilionowych miast, będące specyficznym labiryntem, analityczna przestrzeń miejska zapisana jako spójny układ znaków plastycznych, a także piktogramy współczesnej ikonosfery miasta, to najnowsze obrazy Artura Przebindowskiego, absolwenta krakowskiej ASP, zdobywcy Grand Prix 23 Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego i wyróżnienia oraz nagrody publiczności na 40. Biennale Malarstwa Bielska Jesień.

Fascynujące swym ogromem, jednocześnie wyludnione aglomeracje mówią o tych aspektach kondycji współczesnego człowieka, które odnoszą się do jego konfrontacji z przestrzenią, w której żyje, jakiej doświadcza, i którą modeluje. Artystę interesuje miasto, które jak sam mówi, w swojej strukturze materialnej jest śladem obecności człowieka, a w warstwie emocjonalnej, śladem ograniczonej kondycji człowieka. Miasto Przebindowskiego doskonale więc obrazuje słowa Lévi- -Straussa1 „Miasto jest obiektem natury i podmiotem kultury, jednostki i grupy, marzeń i przeżyć, jest ono po prostu humanitarne”. Jednocześnie miasto w swojej sferze strukturalnej mnoży ulice, gmachy, podwórka, oficjalne, półoficjalne, zakazane strefy, daje schronienie, ujście, zagęszczenie, ale i destrukcję. Taka wizja może również nasuwać skojarzenia z labiryntem. Miasta na obrazach Przebindowskiego zdają się nie mieć końca, są niczym starożytna budowla o rozmyślnie skomplikowanym układzie sal, korytarzy i przejść, z której osoba niewtajemniczona nie może znaleźć wyjścia. Labirynt miasta można odczytać tu bardziej metaforycznie jako plątanina, gmatwanina (dróg, przejść, wydarzeń, zjawisk), zawiła sytuacja. Labirynt metropolii jest więc bogatym treściowo obrazem. Istotna jest w tym kontekście warstwa ikonograficzna prac , artysta wplata bowiem w mozaikę form znaki, symbole które są nieodłączną częścią wizualnej warstwy miasta i które składają się na popularną postmodernistyczną interpretacje miasta jako palimpsestu/pisma/języka, a jego mieszkańca jako czytelnika. Znaki często są zaczerpnięte z współczesnej sfery życia miasta, jak w cyklu 4 obrazów przedstawiających symbole marek samochodowych z których artysta tworzy dekoracyjne ornamenty. Te rozpoznawalne powszechnie znaki są nieodłączną częścią ikonosfery miasta, są tworem i śladem obecności człowieka. Są również świadectwem zmian jakie zachodzą w wizualnej sferze miasta na przestrzeni wieków jak i symbolem współczesnego stylu życia (anteny satelitarne, logotypy marek samochodowych)

Współczesnym polskim artystą który dokładnie analizował Miasto i jego specyfikę jest Edward Dwurnik. To jednak zupełnie inne spojrzenie na miasto, spojrzenie, które stanowi demaskatorską i groteskową wizje polskiego społeczeństwa i czasu w jakim prace powstały. Zresztą miasta Dwurnika są zazwyczaj zaludnione, to konkretne ulice, place, domy, zaś miasto Przebindowskiego jest wyludnione, mniej określone, trudno zidentyfikować je z realnym miejscem- to homogeniczne twory pozbawione indywidualności to raczej miasto symboliczne, miasto intymne, miasto własne, które jest rodzajem autoportretu artysty.

W warstwie stylistycznej miasto Artura Przebindowskiego to multiplikacja powtarzalnych form, tworzących dekoracyjny wzór, który może być odczytywany jako forma abstrakcyjna. Staranna kompozycja, liczne detale, pozbawione jednego dominującego elementu kolorowe mozaiki nasuwają skojarzenia z kompozycją fotografii niemieckich artystów: Thomasa Strutha czy Andreasa Gurskego. Fotografowane przez nich przestrzenie miejskie, ukazane również jako multiplikacja, czy ciąg pewnych motywów, opowiadają o potędze społeczności, ale i o samotności jednostki. Przebindowski podobnie jak wspomnieni wyżej artyści mówi o człowieku i jego przestrzeni życiowej, niezwykle uważnie budując napięcia pomiędzy jej bezosobowością a reprezentacyjnością. Jednak gdy prace uczniów szkoły Dusseldorfskiej to realne konkretne miejsca, będące przedmiotem obiektywnej obserwacji i rejestracji „na zimno”, tak miasta Przebindowskiego to malarska wizja, w której autor sam kreuje przedstawione światy, poddaje tworzone przez siebie miejsca świadomej estetyzacji,rozkłada kontrasty, stopniuje nasycenie barw, decyduje o kolorystyce nadając obrazom osobisty, emocjonalny rys. Sam artysta mówi :”Staram się opowiadać o człowieku, czyli także – a może przede wszystkim – o sobie, w sposób na tyle dyskretny, aby zawrzeć w swoich obrazach jak największe stężenie emocji. Motyw miasta właśnie to mi umożliwia, choć powoli staje się już tylko pretekstem.”2


1 Claude Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, wyd. I: 1970, wyd. II: Warszawa 2000, Wydawnictwo KR, s. 434

2 Moja prywatna geografia. Rozmowa Małgorzaty I. Niemczyńskiej z Arturem Przebindowskim

 

« powrót